ŚWIADECTWA

Ania z Radomia (37 lat)
– Urzekła mnie radość

 

"W moim przypadku trudno mówić o spektakularnym nawróceniu. Zawsze byłam blisko Jezusa, przynajmniej tak uważałam: coniedzielne msze święte, oaza w liceum, piesze pielgrzymki na Jasną Górę. Modlitwa? Była: pospieszna dziesiątka różańca w drodze do pracy dawała poczucie, że wszystko OK. Tylko jakaś dziwna tęsknota czasem nie dawała spokoju, częsty smutek no i wyrzuty sumienia, że Pismo Święte zdejmuję z półki tylko na kolędę.

Z Galileą pierwszy raz miałam styczność w 2010 roku, podczas parafialnych rekolekcji wielkopostnych. Urzekły mnie porywające piosenki, podniesione ręce, radość i świadectwa. Pojawiła się myśl, że chcę być taka, jak ci ludzie, chcę być jedną z nich. Nie wiedziałam, jak do nich dołączyć. Potem w lutym 2013 – msza święta z modlitwą o uzdrowienie prowadzona przez Galileę. Poszliśmy na nią z mężem w intencji relacji z rodziną, po ludzku sprawa była nie do rozwiązania. Po tej Eucharystii właściwie zerwane więzi nagle zaczęły się ponownie nawiązywać, a urazy – goić. Dla nas to był cud.

W marcu 2013 wspólnota organizowała kurs Nowe Życie. Czułam dziwny opór przed nim, jednak zapisałam się i był to strzał w dziesiątkę, a właściwie strzał Bożej miłości prosto w moje serce. Każde nauczanie, doświadczenia, otwierały coraz bardziej moje oczy i duszę. Nawiązywała się osobista więź z Bogiem.

Po kursie zaczęłam chodzić na spotkania w Domu Zmartwychwstania, który akurat w tamtym czasie powstał bardzo blisko mojego domu. Spotykamy się, by wspólnie się modlić, rozważać Słowo Boże, dzielić się swoimi przeżyciami.

Podjęłam decyzję większego zaangażowania się w życie wspólnoty. Przeszłam roczną Formację Podstawową, na której omawialiśmy fundamenty życia chrześcijańskiego. Jej owocem jest odkrycie piękna modlitwy osobistej i codzienne karmienie się Słowem Bożym. Obecnie przeżywam Formację Nadziei i głębiej poznaję ewangeliczne błogosławieństwa.

Co się zmieniło we mnie i w moim życiu od momentu wejścia do wspólnoty? Nauczyłam się przebaczać, doświadczyłam obecności Boga na modlitwie oraz Jego działania w trudnych sytuacjach związanych z pracą lub zdrowiem bliskich. Wiem, że mam w Galilei przyjaciół, na których mogę liczyć, gotowych modlić się żarliwie w moich intencjach i których prośby ja także przedstawiam Panu. Stałam się odważniejsza, potrafię świadczyć głośno o tym, co Bóg dla mnie zrobił. Więcej w moim sercu spokoju, chociaż oczywiście nadal są problemy, słabości, upadki. Ale teraz zamiast pogrążać się w smutku jak kiedyś, mocno chwytam dłoń Boga i ufam, że mnie podniesie i przeprowadzi przez trudności. A On, Bóg Żywy, nigdy mnie nie zostawia samej."