W zasadzie przez całe dorosłe życie borykałem się z problemami jelitowymi, ostatnio przybrały one na sile. 26 stycznia 2018 roku byliśmy z żoną w kościele pw. św. Marii Magdaleny w Tychach na wieczornej adoracji Najświętszego Sakramentu.
W tym samym czasie w kościele odbywała się Msza, a po niej modlitwy uwielbieniowe z uzdrowieniem. Przez cały czas przebywania w kaplicy czułem ogromny pokój i poczucie opieki. Podczas, gdy prowadząca wypowiedziała słowa: "w tym momencie Bóg uzdrawia wszystkich z chorób skóry", czułem, że jestem uzdrawiany, że moje problemy skórne odchodzą właśnie do przeszłości (one, podobnie jak te jelitowe, zaczęły się w dorosłym życiu). Czułem ogromną radość, pokój i miłość. Ale i poczucie, że największe dzieło nastąpi za moment. I tak się stało. Kolejnym słowem było: "Bóg uzdrawia osoby z wszelkich chorób jelit", a w tym momencie przez mój przewód pokarmowy przeszedł jakby ciepły grom. Było to bardzo silne, ale jednocześnie delikatne, dobre. Usłyszałem głos wewnątrz, pokrzepiający, zapewniający, że Bóg jest ze mną, że On chce mnie właśnie teraz uzdrowić i robi to w sposób totalny, całkowity.
A jeszcze kilka godzin wcześniej jelita bardzo dawały mi się we znaki. Po raz ostatni!
To jednak nie wszystko. Przede wszystkim czuję się uzdrowiony na duszy, minęło bardzo niewiele czasu, a wiele spraw w moim życiu zmieniło się na lepsze. Czuję, że wzrastam, że życie jest pełniejsze, a Pan cały czas jest przy mnie i prowadzi. Z wieloma sprawami, które były trudne, radzę sobie bez większych problemów. Bóg wyposaża mnie we wszystko. Ufam Mu i dziękuję za ten cud. Uwielbiam Go!
Chwała Panu,
Michał, 35