Przyjeżdżając na kurs byłam osobą wszystko kontrolującą, bardzo poprawnie ułożoną. Doświadczając bliskości Boga oddałam Mu wszystko, co tak mocno trzymałam. Doświadczyłam WOLNOŚCI, znikło poczucie lęku o przyszłość. Zawierzyłam Jezusowi – otrzymałam wolność serca i głęboki pokój.
s. Krystyna
Doświadczyłam Boga, który mnie miłuje i myślał o mnie jeszcze przed stworzeniem (poczęciem); który troszczy się o mnie przez całe życie; kiedy odchodzę, czeka na mój powrót. Bóg Ojciec Miłości. Zrozumiałam, że jestem słaba i potrzebuję wsparcia Boga i drugiej osoby.
s. Maria Renata, 49 lat
Chwała Panu za ten czas, choć niełatwy, ale piękny. I to dopiero początek. Ostatni czas, szczególnie rok, to był czas zmagań, trudów, które w efekcie powodowały, że „zasłaniałam” swoje życie kolejnymi zasłonkami… Kotarami raczej. W tym czasie Pan szedł i odsłaniał, i wołał: Przestań się już bronić. Przyszedł w darze łez (ja raczej nie płaczę :), a już publicznie to w ogóle) – to dla mnie „dowód” Jego działania. Amen. I myśl taka jeszcze – skoro codziennie „wyznaję” grzech, w sensie, że grzeszę, to czemuż codziennie nie wyznawać Jezusa moim Panem?
s. Beata, 39 lat
Bóg został mi na nowo pokazany jako miłujący Ojciec. Odkryłam Jego miłość ojcowską. Aż trudno mi uwierzyć, że On mnie kocha tak bezinteresownie. Chociaż jestem siostrą zakonną, wydawało mi się, że Bóg kocha za coś, że na miłość muszę sobie zasłużyć.
s. Nikodema, 47 lat
Moje doświadczenie Boga – wypełnił moje serce swoją Obecnością, pozwalając mi odczuć, że stawia mnie na SKALE, KTÓRĄ JEST i dając pokój dla smutnego serca po stracie bliskiej osoby.
s. Barbara, 50 lat
Bóg walczący o swoją Oblubienicę! Odpowiedź na moje wołanie i prośby. Dwa tygodnie temu zrobiłam Bogu wyrzut: „Dlaczego o mnie nie walczysz? Zawalcz o mnie!” No i zawalczył!!!
s. Maria Goretti CR, 32 lata
Byłam zawiedziona, że nie dostałam prezentu – pudełka, o którym siostra mówiła, że jest dla mnie. Było piękne, duże, pachnące… Nic, że puste, można by tam schować mnóstwo innych rzeczy… Innych pudełek już nie chciałam… I potem korona… Piękna… Nic, że tylko ładny papier… Zastanawiałam się, jak ją spakować, by się nie zniszczyła w drodze… Też ją zostawiłam, nie była dla mnie… Lubię być obdarowana… Nie dary są istotne, ale ich Dawca… Kolejne dary rozbudzały pragnienie nowych, aż do ostatniego – Dawcy, który jest WIERNY i dla którego jestem PIĘKNA…
s. Maksymiliana, 42 lata
Bóg rozwalił mnie całkowicie, złamał wszelkie moje schematy, zamki, itp. Udzielił mi doświadczenia, że ON jest naprawdę obecny w moim życiu, jestem Jego ukochaną córeczką, oblubienicą… Moje doświadczenie jest na długie świadectwo… Zmartwychwstałam 🙂
s. Augustyna
Bóg wlał we mnie nadzieję i poczułam się wolna wobec tego, co dotychczas mnie bardzo przygnębiało, odbierało mi siłę życia. Czułam się osobą bardzo grzeszną, niegodną miłości. Było we mnie dużo lęku, czy sobie w życiu poradzę. Jezus obdarzył mnie nadzieją i ufnością patrzenia w przyszłość. Byłam bardzo związana zachłannością jedzenia ciastek i słodyczy. Mówiłam: jutro zacznę od nowa, muszę się tego pozbyć i ciągle było to samo. Jezus pokazał mi, że tak naprawdę nie chcę tego oddać, bo to jest przyjemne. Jezus uczynił mnie wolną. Chwała Tobie, Panie.
Siostra, 55 lat
W czasie modlitwy wstawienniczej doświadczyłam tego, że Bóg leczy moje rany z przeszłości i poczułam pokój. Zostały uzdrowione moje relacje z mężczyznami. Doświadczyłam „utulenia”, ukołysania przez Boga Ojca i poczułam się bezpiecznie. I pierwszy raz w życiu płakałam z radości podczas odmawiania Psalmów z Jutrzni. Bardzo mocno czułam, że one są „moje”. Od wczoraj płaczę z radości i wdzięczności za to, czego doświadczyłam i jak Bóg jest Dobry, Wielki, Bliski, Uzdrawiający.
Siostra, 29 lat
Kurs Nowe Życie dla sióstr zakonnych w Krakowie 20 – 22 XI 2015 r. Uczestniczyło w nim 51 fantastycznych sióstr z różnych wspólnot zakonnych, m.in.: Serafitki, Zmartychwstanki, Nazaretanki, Józefitki, Albertynki, Kanoniczka Regularna Zakonu Premonstrateńskiego. Był to czas łaski, doświadczenia miłości Bożej i postawienia Jezusa na nowo w centrum życia i powołania. W ekipie prowadzącej byli księża, świeccy, siostry zakonne i klerycy.