"W moim domu rodzinnym panowały kłótnie. Wyrosłam w poczuciu winy i krzywdy, czułam się samotna i myślałam, że ze wszystkim muszę sobie radzić sama. Szukałam szczęścia w kontaktach z rówieśnikami – we wszelkiego rodzaju używkach, całonocnych imprezach i włóczęgach. Brak miłości próbowałam wynagrodzić sobie w relacjach, w których krzywdziłam siebie i drugie osoby. Był czas, że nie interesował mnie Bóg i Kościół. Moje życie stawało się coraz smutniejsze, nie miałam czym zapełnić pustki mojego serca, choć pozornie wszystko było dobrze (studiowałam, pracowałam). Mimo młodego wieku, zaczęły się kłopoty ze zdrowiem.
Wtedy też spotkałam ludzi, którzy mówili mi o Jezusie i modlili się za mnie. Trafiłam na Mszę świętą z modlitwą o udzrowienie, podczas której poznałam Jezusa Zmartwychwstałego, obecnego w Najświętszym Sakramencie. Poznałam, że On kocha mnie taką, jaką jestem i że właśnie za taką mnie – grzeszną i słabą – oddał swoje życie, aby podarować mi wolność. Poznałam, że Mu na mnie zależy. To odmieniło moje życie. Jezus uwolnił mnie od skutków bałwochwalstwa (m.in. wywoływanie duchów), uzdrowił z choroby tarczycy, z samotności i depresji. Okazał mi swoje miłosierdzie. Dzięki Jego łasce przebaczyłam osobom, które mnie bardzo zraniły, szczególnie w dzieciństwie.
Dziś buduję moje życie z Jezusem. To życie jest pełne nadziei, wiary i miłości. W sercu czuję pokój i radość. Bywają upadki i trudne chwile, ale szybko się podnoszę, bo Jezus jest obok i mnie prowadzi. Czuję się kochana i szczęśliwa. Nie muszę się bać. Siłę odnajduję w Jezusie obecnym w Kościele, w sakramentach świętych. Mogę się cieszyć każdym kolejnym dniem. Chwała Panu!"