„Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?” (Mt 21,40)
Cierpliwość właściciela winnicy graniczy wręcz z naiwnością. Jedna nauczka mu nie wystarczy? Stracił kilkoro swoich ludzi, a posyła ich więcej, a gdy traci i tych, z misją wyrusza jego własny syn. Zgadzam się z pełną oburzenia odpowiedzią słuchaczy na pytanie o to, co gospodarz uczyni z niegodziwymi rolnikami po swoim powrocie – nędzników marnie wytraci. Słusznie – sprawiedliwości stanie się zadość. Ludzkiej sprawiedliwości. Ale to przecież Słowo Boże do nas przemawia, więc nie o ludzkie pojęcie sprawiedliwości tutaj chodzi. Chociaż ta opowieść jest o ludziach, o nas, o mnie i o tobie. O szukaniu szczęścia na własną rękę, często bez Boga lub tak, jakby Boga nie było. Rolnicy chcieli posiąść na własność winnicę, która do nich nie należała. Byli w niej zatrudnieni, zaproszeni do uczciwej pracy, ale stworzył i przygotował ją do działania właściciel – gospodarz. Zostaliśmy przez chrzest święty zatrudnieni w winnicy Pańskiej, a często zdarza nam się o tym nie pamiętać. Zagonieni, zmęczeni i przepracowani, polegający głównie na sobie i swoich umiejętnościach. Wciąż martwiący się o utratę czegoś, co i tak do nas nie należy. Idący na skróty, by szybko i jak najmniejszym nakładem sił móc cieszyć się sukcesem. Często szukający namiastki szczęścia w gromadzeniu dóbr doczesnych, płytkich rozrywkach, może używkach. Ale niepokoju serca w ten sposób nie da się zagłuszyć. Bo Bóg się nami nigdy nie zniechęca. Wciąż i wciąż zaprasza nas do przemiany naszego życia. Do zmartwychwstania i nowego życia w Nim. Jego cierpliwość nie ma granic i nigdy się tym nie znudzi. Tak samo, jak nigdy nie znudzi się przebaczaniem naszych przewinień i przyjmowaniem nas z powrotem z otwartymi ramionami, choćbyśmy odeszli już bardzo daleko. Zaufajmy Mu, że wie, co robi. I że droga, którą dla nas wybrał może nie jest najłatwiejsza, ale na pewno najlepsza. Nie idźmy więc na skróty.
Panie, przepraszam Cię dziś za sytuacje, kiedy chcę współpracować z Tobą, ale na własnych warunkach. Kiedy zamykam się na Twoje napomnienia, które budzą we mnie sprzeciw. Kiedy bronię się przed dojrzewaniem relacji z Tobą w sprawach, które inaczej sobie wyobrażałem i zaplanowałem. Pomóż mi proszę przyjąć Cię jako mojego Pana i Zbawiciela i oddać Ci plon mojego życia we właściwym czasie. Amen.